W Odessie przypomniano o zaginionych i wziętych do niewoli wojownikach — fotorelacja.

W Odessie przypomniano o zaginionych i wziętych do niewoli wojownikach — fotorelacja
W Odessie przypomniano o zaginionych i wziętych do niewoli wojownikach — fotorelacja

Na prospekcie Szevczenki w Odessie odbyła się akcja na rzecz wziętych do niewoli i zaginionych obrońców Ukrainy. Rodziny przybyły z fotografiami bliskich i flagami. Podkreślają, że największym bólem jest cisza i niepewność.

W poszukiwaniu zaginionych bliskich, wśród uczestników akcji były matki, siostry, żony, dzieci. W rękach trzymają fotografie zaginionych, żółto-niebieskie flagi, plakaty z wezwaniami do nie milczenia. Nie mają oficjalnych potwierdzeń, nie mają ciał, nie mają żadnych informacji — tylko nadzieję, która trzyma ich przez miesiące, a nawet lata.

Anna szuka brata już od 23 miesięcy. Zaginął w okolicy Kliśiwki-Andrijiwki. Mówi, że jej brat jest jednym z setek, których los pozostaje nieznany. 'Od razu powiedziano nam, że zginął, ale ciała nie dostaliśmy. Nie uwierzyłam — jeździłam po kostnicach, oddawałam DNA. Nic. Wciąż czekam. Stałyśmy się rodziną z innymi takimi — połączyła nas tragedia. I nie milczymy,' — opowiada Anna.
Uczestniczki akcji mówią, że nie mają oficjalnych informacji od państwa. Nie mogą znaleźć odpowiedzi nawet po dziesiątkach zapytań, nie mają dostępu do baz danych, nie otrzymują telefonów. 'To czarna dziura. Na cały kierunek — jeden żołnierz z 22-iej brygady, który wrócił. Reszta albo zginęła, albo zaginęła. Ale nie ma ani ciał, ani zgodności DNA, ani potwierdzeń wzięcia do niewoli. To najgorsze,' — dodaje Anna.
Walentina wspomina, jak 25 lutego 2024 roku zaginął jej brat. Towarzysze broni mówią, że zginął, ale śledztwo służbowe pokazało, że po prostu stracili z nim kontakt. Z strony państwa żadnych informacji na temat miejsca pobytu żołnierza nie ma. 'Oficjalnie — stracono kontakt. Chłopcy z brygady mówią, że może zginął. Ale nie widzieliśmy — i nie wierzymy. Czekamy w domu. Nie ma ani zdjęcia, ani potwierdzeń. Żywy — dopóki wierzymy,' — mówi ona.
Olena Sobitniak już od ośmiu miesięcy szuka męża. Ostatni raz rozmawiali 14 listopada 2024 roku. Dzień później kontakt się urwał. 'Następnego dnia zniknął z kontaktu, a 20-tego powiedziano mi, że nie wrócił na pozycję. Po tym — nic. Całkowita cisza. W wiadomości podano 25. Ale to formalność. Nic nie wiemy. Mówił, że jest strasznie, że tęskni. I że chce do domu,' — wspomina kobieta.

Protestujący wzywają do nie zapominania o tych, którzy teraz nie mogą mówić sami. Ich obecność na placach to protest przeciwko zapomnieniu, obojętności i bezczynności.

Przypominamy, że 20 lipca mijają dwa lata od jednego z największych ostrzałów Odessy podczas wojny. Informowaliśmy również, że w obwodzie odeskimi żołnierz Działu Granicznego został skazany za odmowę wykonania bojowego rozkazu.

W artykule opisana jest akcja na rzecz wziętych do niewoli i zaginionych obrońców Ukrainy w Odessie. Rodziny z fotografiami bliskich i flagami wyszły na ulicę, wyrażając swój niepokój i niepewność. Wciąż szukają zaginionych, wspierając się nawzajem i wzywając innych, aby nie zapomnieli o tych, którzy teraz nie mogą mówić samodzielnie.


Czytaj także

Reklama